O uczeniu (nauczaniu) na pograniczu słów kilka – Małgorzata Kalinowska

gru 06 2017

O uczeniu (nauczaniu) na pograniczu słów kilka – Małgorzata Kalinowska

Na Pograniczu
   to ty jesteś polem bitwy,
   na którym walczą wrogowie bliscy sobie jak bracia;
   jesteś u siebie,
   będąc obcym (…)
Aby przetrwać na Pograniczu
   musisz żyć sin fronteras –
   – stać się skrzyżowaniem dróg.

– Gloria Anzaldúa – To live in the Borderlands means you (1)

 

Uczeń spotyka nauczyciela na pograniczu. Odnajdują się, bo poszukują się wzajemnie. Kieruje nimi ta sama potrzeba, o wizerunkach całkowicie różnych, niczym orzeł i reszka jednej monety, którą opłaca się zarówno pragnienie wiedzy wykraczającej poza to, co znane, jak i pragnienie przynależności i rozpoznania.

 

Gdy uczeń spotyka nauczyciela na pograniczu, centrum, w którym zwyczajowo zaspokajają swoje potrzeby zostaje daleko za nimi. W centrum wiedza ma swoją chwałę, wykreślają ją precyzyjne linie pewności, promienieją wiedzą na podległe prowincje, odsuwając mrok niepewności gdzieś tam daleko, poza pole widzenia. Centrum jest niczym jedno wielkie targowisko wiedzy, na którym wymiana zachodzi nieustannie. Zadomowieni w centrum opuszczają je niechętnie. Uczeń z nauczycielem dają sobie tam gwarancję znaczenia, obietnicę dziedzictwa, spuściznę międzypokoleniowych definicji prestiżu.

 

Ścieżki wiodące do centrum są proste i przejrzyste, te które wiodą na pogranicze wiją się na obrzeżach dróg. Pogranicze nie jest typowym miejscem nauczania, nie niesie w sobie chwały, nie gwarantuje wymiany, nie gwarantuje niczego.

 

Uczniami podróżującymi na pogranicze kieruje poszukiwanie szczególnego rodzaju, które oznacza, że nie odnaleźli gdzie indziej tego, czego poszukiwali. Pewnie z różnych powodów – częściowo dlatego, że tego tam (w innych miejscach) zwyczajnie nie było, częściowo pewnie z osobistych problemów z tak zwanym przystosowaniem. Nauczyciel przybywa na pogranicze również z własnego powodu i ten powód musi mu się spełnić, bo inaczej doświadczenie byłoby dotkliwie rozczarowujące, tym rozczarowaniem, którego nauczyciel nie chce i jak ognia unika. Zarówno uczący jak i uczony nie mają w naturalny sposób gotowości do wejścia w pogranicze, na którym mają jedyną możliwość się spotkać poszukując nieprzystawalnego. Nie mogą jej mieć, bo pogranicze nie jest tym, czego się można spodziewać, a już na pewno, nie jest tym, czego poszukują mieszkańcy centrum i jego wygnańcy. Na pograniczu zagina się świat, przestają obowiązywać znane zasady, pogranicze zawsze jest ruchome, dynamiczne, o przesuwalnej granicy, czasem nawet wyznaczone pasmem spalonej ziemi. Na pograniczu nauka przebiega inaczej.

 

Z takich i jeszcze innych względów na pograniczu uczeń z nauczycielem skoncentrować się nie mogą na tym, co przyrasta, co jest uchwycalne i namacalne. Na pograniczu zanurzają się w niesłychanie silne pole rzeczy wyobrażonych, upragnionych, świadomie i nieświadomie w nim umieszczonych. Pogranicze byłoby więc dla nich polem realizacji niezrealizowanego. Płodną ziemią wzbogaconą żyznym nawozem z popiołów. Na pograniczu mogą pozwolić sobie na to, na co w centrum sobie się nie pozwala. Doświadczyć zakazanego owocu. Wyidealizować obraz przybycia do upragnionego domu. Mogą nawet siłą wyobraźni zbudować tam dom, niczym mityczna Meluzyna, budująca w jedną noc zamki rozpadające się potem w jednej chwili.

 

Na pewno zaś pole pogranicza jest doświadczalne, doświadczeniem, które jeszcze nie ma nazw i nie widnieje na żadnych mapach, i szczególne – musi nim być, wypełnione rzeczami wydarzającymi się po raz pierwszy. Pogranicze przesiąknięte jest mocą potencjalności niczym jedno wielkie uroczysko. Mieszkaniec pogranicza może stać się kimś, bo nie jest nim jeszcze, więc może marzyć sny wielkie. Zanurzyć ręce w piasek i widzieć jak przesypuje się między palcami niczym sypkie złoto. Wszystko to zwiększa poczucie szczególności, za którym ciągnie się długi cień poczucia znikomości. Bo człowiek na pograniczu jest znikomy, nawiedzany przez niepewność. Gdy gasną światła i powoli zapada zmrok, człowiek zanurza się tam w przestrzeni pozornie bezkresnej (pozornie, bo przecież, gdzieś tam, daleko, jest jednak centrum zorganizowane w doskonale wytyczone kręgi ulic). I choć to między innymi właśnie tęsknota za bezkresem przestrzeni przywiodła nauczyciela i ucznia na pograniczną ziemię, trudno jest im znieść doświadczenie, które sprawia, że człowiek znaczy mniej a przestrzeń więcej(2). Łatwo więc mogą dać się zwieść polu pogranicza, wziąć zamki Meluzyny za budynki Akademii, szczególność pogranicza za własną.

 

Poczucie szczególności niesie zaś w sobie niejedno niebezpieczeństwo. Ten, kto jest szczególny dużo łatwiej uzasadnia trudne wybory, które przychodzi mu podejmować. Szczególnie wnikliwe rozeznanie sprawia, że chce się przecież jego dobro zanieść światu. Usprawiedliwić nieusprawiedliwione. Co więcej, poczucie szczególności zbudowane na poczuciu znikomości potrzebować będzie uczniów, którzy je na co dzień będą podtrzymywać, a zachwyt ucznia jest najlepszym sposobem na odegnanie cieni nocy i zagięcie linii bezkresnego horyzontu. Uczeń rozpali swą żarliwością ogień w noc ciemną i odegna za jego krąg cienie tlącej się niepewności. Wielu uczniów utworzy wokół nauczyciela krąg ogniem swej żarliwości, w ten sposób niezauważalnie tworząc na pograniczu nowe centrum i wytyczając między uczniowskimi namiotami ścieżki, które do złudzenia przypominają asfaltowe drogi, rozciągające się gdzieś tam, skąd się wyruszyło w, jak się okazuje, pozorne poszukiwania, a stąd już krok tylko do wykreślania map i ustalania zasad ruchu drogowego.

 

Co wtedy jednak dzieje się z pograniczem? Czy znika? Czy zostaje przesunięte za linię wzroku nauczyciela i ucznia (uczniów), gdzieś tam, w dal, za linię drzew czy traw na uprzednio niezamieszkałej ziemi? A może raczej przesuwa się (również za linię wzroku), w wewnętrzne, wciąż niepoznane terytoria, zamieszkując w nauczycielu i uczniu, którzy dokonując zbrodni iluzoryczności, muszą teraz ponieść w sobie jej konsekwencje poprzez niesienie w sobie przewrotnej natury pograniczności?

kwiecień 2016 – listopad 2017

 

(1). Gloria Anzaldúa – To live in the Borderlands means you, w: „Borderlands. La Frontera”, tłum. M. Kalinowska,
(2). Por. A. Stasiuk – „Wschód”

O autorce

Małgorzata Kalinowska jest analityczką jungowską, tłumaczką i autorką tekstów z zakresu traumy kulturowej i treningu psychoanalitycznego. Interesuje się punktami spotkań między psychologią, socjologią i literaturą, pozwalającymi na zrozumienie długoterminowych reakcji na traumatyczne doświadczenia na poziomie narodów i kultur. Zajmuje się również reakcją psychiki na doświadczenia traumatyczne według współczesnego psychoanalitycznego rozumienia.

Więcej informacji…

0 Comments
Udostępnij
Małgorzata Kalinowska
contact@raven.edu.pl
Brak komentarzy

Post a Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.