Słowo od tłumacza Tomasza J. Jasińskiego do książki Życie na Pograniczu

lis 03 2025

Słowo od tłumacza Tomasza J. Jasińskiego do książki Życie na Pograniczu

Słowo od tłumacza

książki Jerome S. Bernsteina „Życie na Pograniczu”

Tomasza J. Jasińskiego

 

Tłumaczenie tekstu to proces z definicji skomplikowany i niełatwy. Doświadczenie uczy mnie, że jest przede wszystkim intymną rozmową z autorem. Co więcej, im większe znaczenie ma dla tłumacza przekładana książka, tym dialog ten jest intymniejszy. A zatem tłumacz nie tylko zmaga się z warstwą językową i znaczeniową tekstu, ale przede wszystkim stoi wobec własnej relacji z autorem, poprzez którą szuka sposobu na przekazanie tak litery, jak i ducha tekstu. Być może chodzi głównie o tego ducha, bowiem bez niego tłumaczenie, nawet gdy językowo precyzyjne, pozostawia tekst na poziomie literalnym, czyniąc zeń korpus pozbawiony życia.
Rzeczona rozmowa niekiedy odbywa się równolegle w dwóch światach – wewnętrznym i zewnętrznym. Często jednak jest to dialog dwóch dusz pozbawionych możliwości fizycznego spotkania. Kiedy psychoanalityk przekłada psychoanalityka, sytuacja dodatkowo się komplikuje, ponieważ wtedy tłumacz we własnej praktyce klinicznej sprawdza koncepcję autora – w żywym, bezpośrednim doświadczeniu. Jak gdyby decydował się w swoim gabinecie na otwarcie drzwi, których istnienie pokazuje autor. I tak staje z pacjentem przed jedną z bram prowadzących na Pogranicze.

Moja relacja z autorem nie rozpoczęła się od pracy nad przekładem i nie kończy po jego publikacji. Jerome S. Bernstein jest jedną ze stałych obecności w moim gabinecie analitycznym. Taka obecność to remedium na samotność wpisaną w analityczne przedsięwzięcie. Daje doświadczenie wspólnoty w podobnym sposobie przeżywania, poczucie ponadpokoleniowej ciągłości. Ostatecznie z tego przeżycia wyłania się świadomość współodpowiedzialności za cząstkę świata.
Tak oto obecność autora splata się z moim wysiłkiem bycia obecnym dla osób, z którymi na co dzień wchodzę w przestrzeń refleksji analitycznej. Bernstein pomaga mi zrozumieć, że taka refleksja jest w istocie czymś o wiele większym niż tylko definiowanie sytuacji poprzez pryzmat jakiejś koncepcji psychologicznej czy też po prostu racjonalne obejmowanie osobowego doświadczenia. Czasoprzestrzeń psychoanalizy JEST doświadczeniem; takim, w którym doświadczająca tej przestrzeni dwójka osób odciska na niej ślad swojej obecności.

Perspektywa transracjonalna pozwala na przekroczenie bariery rozumu. To krok jednocześnie wprzód, ku pełniejszemu sposobowi rozumienia rzeczywistości, jak i wstecz, jest bowiem powrotem do pierwotnego, rodzimego sposobu postrzegania duszy świata, choć w nowy sposób. Bernstein zadaje kluczowe dla czasów obecnych pytanie: czy uda nam się połączyć dwa sposoby widzenia świata, które zostały rozdzielone w toku ewolucji psychicznej, doprowadzając psychikę w miejsce wielkiego podzielenia? Wydaje się, że bez tego trudno będzie uniknąć zamknięcia idei pogranicza w klatce psychopatologii i tym samym zredukować cały obszar pograniczności do kategorii zaburzeń osobowości.
Takie doświadczenie stawia jednak racjonalną część mnie przed nieuchronnym zwątpieniem: ile w tym doświadczeniu moich własnych projekcji, ile zaś wewnętrznej prawdy? Pytanie to pozostaje żywe, lecz jestem głęboko przekonany, że pozaracjonalność doświadczeń, o których pisze w tej książce Bernstein, i zasadnicza trudność w nadawaniu im imion nie umniejszają ich realności. Zmagając się więc z racjonalną częścią umysłu, która chciałaby móc je zamknąć w kategoriach własnych projekcji czy jakiegoś rodzaju „przeniesienia” na osobę autora, muszę – niczym opisana w rozdziale drugim pograniczna Hannah – wykrzykiwać do własnego ego tak, jak ona krzyczała na swojego terapeutę Bernsteina: „Nie rozumiesz tego! Chodzi o krowy!”, „Chodzi o psy!”. Ten krzyk jest źródłem, z którego płynie myśl Bernsteina, a wraz z nią obejmujące jego pracę credo: „Widzimy i słyszymy to, na co pozostajemy otwarci”.
Życie na Pograniczu to książka bardzo potrzebna. Mam poczucie, że wraz z upływem czasu jej znaczenie będzie rosło. Mówi o wielu sprawach. Dla mnie jest przede wszystkim książką o psach i o krowach; o sakralnym znaczeniu pracy w służbie rzeczywistości, bez odzyskania której trudno wróżyć sobie i światu jakąkolwiek przyszłość. Przypomina mi o łacińskiej deklaracji umieszczonej na pieczęci Pacifica Graduate Institute: Animae mundi colendae gratia („w trosce o duszę świata”). Jest to książka o niebezpieczeństwach arogancji strukturalnie wpisanej w ludzką świadomość, a zarazem o pokorze i o postawie głębokiego szacunku wobec mądrości kultury rodzimej. Dotykając dramatycznej kondycji współczesnego świata, autor pisze o ocalaniu godności i wartości tego, co jest jednostronnie umieszczane w obszarze psychopatologii przez produkt zachodniej świadomości, który James Hillman nazwałby „kulturą psychoterapeutyczną”. Bernstein nie krzyczy, jednak kolejne rozdziały przypominają czytelnikowi o jego jungowskich korzeniach, w tym kontekście przywodząc na myśl dramatyczne słowa Junga, który w Czerwonej Księdze woła: „Duszo ma, gdzie jesteś?”. Autor przypomina nam, że stoimy w miejscu, w którym spotykają się dwie linie czasu. Jedna z nich to linia życia naszych przodków, ginąca w mrokach przeszłości. Druga to linia życia tych, którzy przyjdą po nas. My zaś dźwigamy odpowiedzialność za utrzymanie ciągłości między nimi,  aby nasze dzieci nie były skazane na oglądanie innych istot przez szklane ścianki „słoików nasennych”, lecz mogły spotykać się z nimi w naturze, w przestrzeni wolności i szacunku dla życia w każdej formie, „w miejscu, w którym możliwe jest spotkanie”.
Nie poznałem Bernsteina osobiście. Autor zmarł w styczniu 2023 roku, kiedy już pracowałem nad przekładem tej książki. Mogę więc tutaj podziękować mu przede wszystkim za jego myśl i za obecność, która stała się dla mnie istotnym punktem odniesienia w postawie wobec innych istot ludzkich i pozaludzkich oraz wobec świata. Mam nadzieję, że poprzez ten przekład wniosę własną cegiełkę w proces utrwalania idei Bernsteina, która ze wszech miar na to zasługuje; więcej – wszyscy na nią zasługujemy.
Dziękuję Małgorzacie Kalinowskiej za zaufanie wyrażone powierzeniem mi tego przekładu, Agnieszce Rachwał-Chybowskiej za redakcyjną wnikliwość, a całemu zespołowi redakcyjnemu Ravena i wszystkim zainteresowanym – za cierpliwość. Jestem wdzięczny moim koleżankom i kolegom po fachu za utwierdzanie mnie w postawie otwartości i szacunku wobec perspektywy transracjonalnej. Sądzę, że nasze spotkania seminaryjne i superwizyjne pomagają ją ugruntowywać i rozpoznawać jej praktyczne znaczenie. Jestem przekonany, że takie wspólnoty są miejscem, gdzie wypełniamy nasze zobowiązania wobec duszy świata.
Dziękuję też wszystkim Pogranicznikom napotkanym w gabinecie, których obecność wypełnia znaczeniem moją fascynację koncepcją Pogranicza. Jakakolwiek perspektywa czy koncepcja kliniczna liczy się przecież tylko o tyle, o ile pomaga zobaczyć siedzące naprzeciwko osoby w pełniejszy, bardziej adekwatny i znaczący sposób. Ostatecznie to one nie pozwalają mi zapomnieć, że w podstawowym znaczeniu słowo „psychopatologia” oznacza „opowieść o cierpieniu duszy”.

 

 

Z wdzięcznością,

Tomek J. Jasiński

Warszawa, maj 2025

0 Comments
Udostępnij
Małgorzata Kalinowska
contact@raven.edu.pl
Brak komentarzy

Post a Comment

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.

RAVEN
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.